Mielno jest The Best
[caption id="attachment_773" align="alignright" width="140"]
Tyle po nich pozostało[/caption]Mielno jest niewątpliwie ładnym miejscem na szlaku letnich wędrówek, ale zimą wydaje się odległe, niedostępne i niepotrzebne. I tak zapewne każdy, zdrowy obywatel pomyśli, ale się myli, ponieważ do tej nadmorskiej wioski przyjechało w ostatni weekend kilka tysięcy ludzi z ponad 200 miejscowości polskich oraz z Czech i Niemiec. Na VII MZM do Mielna pojechała też po raz pierwszy 20 osobowa reprezentacja morsów z Tomaszowa. Miała być to lajtowa, rodzinna wyprawa, ale pokonanie ponad 500 km tak w jedną jak i w drugą stronę należało do mało bezpiecznych. Niestety w tych dniach przetoczył się przez Polskę kolejny atak zimy, a że trasę do Mielna mogliśmy pokonać tylko drogą lądową, więc 3 autka osobowe i 1 bus ruszyły w piątek przed siebie na zachód „ ku słońcu”. Uciążliwą drogę wyznaczały nam i uprzyjemniały mijane kolejno rzeki. Od pewnego czasu naszym zboczeniem zawodowym (czytaj: sportowo-kajakowym) jest zwalnianie na każdym moście, sprawdzanie stanu wody w rzekach i możliwości spływu. I tak mijaliśmy Mrogę, Ner, Teleszynę, Wartę 4 razy (na A2, w Poznaniu i Obornikach), Wełnę za Obornikami, Noteć za Chodzieżą, Gwdę w Pile i za Piłą, Radew już pod Koszalinem i w końcu przyszedł czas na nie rzekę, a morze. Niektórzy, zamiast delektować się nie tylko ciepełkiem w Willi Rafa, poszli mimo zmierzchu przywitać się z morzem i sprawdzić dosłownie stan wody. Niestety plaża mieleńska była jeszcze nie przygotowana na przyjęcie gości, granica brzegowa niewiadoma, hałd śniegu ilość nie zliczona i było „hałdujudu”, dzień dobry i „bonżur” - nasi zaliczyli pierwsze morsowanie wpadając po pas w śniegowo – wodną breję.
Tyle po nich pozostało[/caption]Mielno jest niewątpliwie ładnym miejscem na szlaku letnich wędrówek, ale zimą wydaje się odległe, niedostępne i niepotrzebne. I tak zapewne każdy, zdrowy obywatel pomyśli, ale się myli, ponieważ do tej nadmorskiej wioski przyjechało w ostatni weekend kilka tysięcy ludzi z ponad 200 miejscowości polskich oraz z Czech i Niemiec. Na VII MZM do Mielna pojechała też po raz pierwszy 20 osobowa reprezentacja morsów z Tomaszowa. Miała być to lajtowa, rodzinna wyprawa, ale pokonanie ponad 500 km tak w jedną jak i w drugą stronę należało do mało bezpiecznych. Niestety w tych dniach przetoczył się przez Polskę kolejny atak zimy, a że trasę do Mielna mogliśmy pokonać tylko drogą lądową, więc 3 autka osobowe i 1 bus ruszyły w piątek przed siebie na zachód „ ku słońcu”. Uciążliwą drogę wyznaczały nam i uprzyjemniały mijane kolejno rzeki. Od pewnego czasu naszym zboczeniem zawodowym (czytaj: sportowo-kajakowym) jest zwalnianie na każdym moście, sprawdzanie stanu wody w rzekach i możliwości spływu. I tak mijaliśmy Mrogę, Ner, Teleszynę, Wartę 4 razy (na A2, w Poznaniu i Obornikach), Wełnę za Obornikami, Noteć za Chodzieżą, Gwdę w Pile i za Piłą, Radew już pod Koszalinem i w końcu przyszedł czas na nie rzekę, a morze. Niektórzy, zamiast delektować się nie tylko ciepełkiem w Willi Rafa, poszli mimo zmierzchu przywitać się z morzem i sprawdzić dosłownie stan wody. Niestety plaża mieleńska była jeszcze nie przygotowana na przyjęcie gości, granica brzegowa niewiadoma, hałd śniegu ilość nie zliczona i było „hałdujudu”, dzień dobry i „bonżur” - nasi zaliczyli pierwsze morsowanie wpadając po pas w śniegowo – wodną breję. Nic śmiesznego
[caption id="attachment_780" align="alignright" width="128"]
Nic śmiesznego[/caption]Zaczęło się dość optymistycznie, do Warki "na piwo" – hasło przewodnie, wykorzystać wysoki stan wody i w ciągu 11 godzin pokonać 113 km– sprytny plan, zwieńczyć dzieło dobrym trunkiem – bezcenne. Cel wycieczki - ucieczki był prosty przy średniej 10 km na godzinę powinniśmy w Warce być ok. 17:30. Od początku było wiadomo, że musimy gdzieś nadrobić czas, żeby po omacku nie dopływać do mety ( szaro, buro robi się już o 16:30). Wysoka woda miała być naszym sprzymierzeńcem, ale tylko wtedy (tak jak zresztą myślałem) kiedy byłaby w swoim korycie. Co ciekawe przez Polskę z północy na południe przechodził w tym dniu front w postaci nawrotu ostrej zimy. Były obawy i sensu wydawało się, że brak ale jakiś sens gnał nas by płynąć pod prąd wyobraźni. Wszak płynąć kajakiem może każdy, ale nie każdemu dane jest czuć bicie serca. Logistyka wydawała się prosta, w razie czego Heniek znający każdy metr dojazdu nad rzekę, a na trasie spływu co parę kilometrów sporo znajomych Ośrodków i Przystani.
Nic śmiesznego[/caption]Zaczęło się dość optymistycznie, do Warki "na piwo" – hasło przewodnie, wykorzystać wysoki stan wody i w ciągu 11 godzin pokonać 113 km– sprytny plan, zwieńczyć dzieło dobrym trunkiem – bezcenne. Cel wycieczki - ucieczki był prosty przy średniej 10 km na godzinę powinniśmy w Warce być ok. 17:30. Od początku było wiadomo, że musimy gdzieś nadrobić czas, żeby po omacku nie dopływać do mety ( szaro, buro robi się już o 16:30). Wysoka woda miała być naszym sprzymierzeńcem, ale tylko wtedy (tak jak zresztą myślałem) kiedy byłaby w swoim korycie. Co ciekawe przez Polskę z północy na południe przechodził w tym dniu front w postaci nawrotu ostrej zimy. Były obawy i sensu wydawało się, że brak ale jakiś sens gnał nas by płynąć pod prąd wyobraźni. Wszak płynąć kajakiem może każdy, ale nie każdemu dane jest czuć bicie serca. Logistyka wydawała się prosta, w razie czego Heniek znający każdy metr dojazdu nad rzekę, a na trasie spływu co parę kilometrów sporo znajomych Ośrodków i Przystani.
Kamienna, muszisz ją zaliczyć
Kamienna musisz ją zaliczyć, taki jest napis na koszulkach z Akademickich Mistrzostw Polski w kajakarstwie górskim. Nie chodzi tu
bynajmniej tylko o rzekę, ale całą imprezę, organizację imprezy i fantastycznych ludzi których tam można spotkać. Urszula Kramarczyk (wielokrotna Mistrzyni AMP Kamienna tak pisze"Jeśli jest się kajakarzem górskim na Mistrzostwa na Kamiennej po prostu się przyjeżdża. Oczywiście absolutnie nie trzeba startować. Czasami mam wrażenie, że startuje mniej niż 1/3 znajomych mord szwędających się po okolicy. Dlaczego zatem rok w rok spotykają się tam właściwie wszyscy polscy kajakarze? Bo lubią. Nietrywialna rzeka, nietrywialni ludzie, jedyna taka okazja by dorwać wszystkich w jednym miejscu". My mieliśmy swoją historię na Kamiennej zacząć w ubiegłym roku, ale przez tragedię smoleńską termin mistrzostw został przełożony, a później brakło nam już charyzmy i szkoda, bo mogliśmy poczuć wcześniej smak prawdziwej białej wody. Oczywiście były treningi na torze, była parę razy Białka Tatrzańska, były fajne rzeczy na Dunajcu i na setkach jazów, jazików, na różnych rzekach w Polsce. Że to nie to samo to już wiemy po tej dalekiej wyprawie w Karkonosze. To tak jak z chodzeniem w góry, a wspinaniem się po górach. Ja nie chodzę po górach, ja się wspinam, tak odpowiadaliśmy kiedyś dziewczynom na pytanie, żeby im zaimponować w rozmowie. Teraz pewnie mówi się co innego, ciekawe co?
bynajmniej tylko o rzekę, ale całą imprezę, organizację imprezy i fantastycznych ludzi których tam można spotkać. Urszula Kramarczyk (wielokrotna Mistrzyni AMP Kamienna tak pisze"Jeśli jest się kajakarzem górskim na Mistrzostwa na Kamiennej po prostu się przyjeżdża. Oczywiście absolutnie nie trzeba startować. Czasami mam wrażenie, że startuje mniej niż 1/3 znajomych mord szwędających się po okolicy. Dlaczego zatem rok w rok spotykają się tam właściwie wszyscy polscy kajakarze? Bo lubią. Nietrywialna rzeka, nietrywialni ludzie, jedyna taka okazja by dorwać wszystkich w jednym miejscu". My mieliśmy swoją historię na Kamiennej zacząć w ubiegłym roku, ale przez tragedię smoleńską termin mistrzostw został przełożony, a później brakło nam już charyzmy i szkoda, bo mogliśmy poczuć wcześniej smak prawdziwej białej wody. Oczywiście były treningi na torze, była parę razy Białka Tatrzańska, były fajne rzeczy na Dunajcu i na setkach jazów, jazików, na różnych rzekach w Polsce. Że to nie to samo to już wiemy po tej dalekiej wyprawie w Karkonosze. To tak jak z chodzeniem w góry, a wspinaniem się po górach. Ja nie chodzę po górach, ja się wspinam, tak odpowiadaliśmy kiedyś dziewczynom na pytanie, żeby im zaimponować w rozmowie. Teraz pewnie mówi się co innego, ciekawe co?VII OMPIK 2018 – Otwarte Mistrzostwa Instruktorów Kajakarstwa, Drzewica 22-23 września...
Zapraszamy do rywalizacji nie tylko instruktorów kajakarstwa ale i wszystkich tych którzy czują się w kajaku jak "ryba w wodzie" do udziału w Otwartych Mistrzostwach...
Miłość ci wszystko wybaczy
[caption id="attachment_728" align="alignright" width="140"]
Para romantyczno- reumatyczna[/caption]Zaczęło się niespodziewanie i właściwie nikt już nie pamięta kiedy i dlaczego - Jasiu postanowił sobie popływać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jako zwierzęta wodne wychowane nad Pilicą pływaliśmy w każdej wolnej chwili ... ale raczej latem. Prawdopodobnie kryzys wieku średniego dopadł kolegę parę lat wcześniej niż mnie. Kiedy po kilku sezonach samotność zaczęła doskwierać, dziwnym zrządzeniem losu znalazło się grono rozsądnych inaczej, którzy dołączyli do tej masochistycznej rozrywki. Co niezwykle interesujące głównym winowajcą poszerzenia grupy stała się kobieta, która dowiedziawszy się o ekstrawaganckim hobby kolegi zapragnęła sama spróbować, a na domiar złego pociągnęła za sobą człowieka wiernego 'na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie'. Wulgaryzując nieco: wzięła i zaciągnęła go do ... wody. Zimą. Na mrozie. Ciekawość, co będzie dalej. Rada starszych z dużym zainteresowaniem będzie śledzić rozwój sytuacji, ale ty się kolego dobrze zastanów, póki czas... kobieca fantazja jest jak kosmos, nie dość, że nieograniczona, to jeszcze się rozszerza.
Para romantyczno- reumatyczna[/caption]Zaczęło się niespodziewanie i właściwie nikt już nie pamięta kiedy i dlaczego - Jasiu postanowił sobie popływać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jako zwierzęta wodne wychowane nad Pilicą pływaliśmy w każdej wolnej chwili ... ale raczej latem. Prawdopodobnie kryzys wieku średniego dopadł kolegę parę lat wcześniej niż mnie. Kiedy po kilku sezonach samotność zaczęła doskwierać, dziwnym zrządzeniem losu znalazło się grono rozsądnych inaczej, którzy dołączyli do tej masochistycznej rozrywki. Co niezwykle interesujące głównym winowajcą poszerzenia grupy stała się kobieta, która dowiedziawszy się o ekstrawaganckim hobby kolegi zapragnęła sama spróbować, a na domiar złego pociągnęła za sobą człowieka wiernego 'na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie'. Wulgaryzując nieco: wzięła i zaciągnęła go do ... wody. Zimą. Na mrozie. Ciekawość, co będzie dalej. Rada starszych z dużym zainteresowaniem będzie śledzić rozwój sytuacji, ale ty się kolego dobrze zastanów, póki czas... kobieca fantazja jest jak kosmos, nie dość, że nieograniczona, to jeszcze się rozszerza.I Bieg Morsa i Wielkie Morsowanie w Sulejowie
Zapraszamy do Sulejowa na
I Bieg Morsa oraz Wielkie Morsowanie
pod patronatem Burmistrza Sulejowa
Miejsce Sulejów, „Park Straży” ul. Staropiotrkowska
24 stycznia 2016r (niedziela) godz 10:00
Odra
W dniach 21-23 listopada 2008 r. organizowany był Ogólnopolski Spływ Kajakowy Górników i Hutników Miedzi na trasie Głogów - Nowa Sól ( 38 km )....
Cross Maraton Wielka Siła
W dniu 28 marca na rzece Pilicy na odcinku Przedbórz-Sulejów-Tomaszów Maz-Domaniewice odbył się II Cross Maraton WIELKA SIŁA dedykowany dzieciom z autyzmem.
Imprezę tą organizował Klub Sportowy Amber z Tomaszowa Maz, przy współudziale firmy Kajmar z Sulejowa i OW Przystań - Centrum Sportów Wodnych Tomaszów Mazowiecki
Impreza została objęta patronatem:
Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Kajakarstwa
Burmistrza Sulejowa Wojciecha Ostrowskiego
Starosty Tomaszowskiego Mirosława Kuklińskiego
W organizację imprezy włączyły się również Ratownictwo Wodne Rzeczypospolitej, UM Przedbórz, UM Tomaszów Mazowiecki, UM Nowego Miasta Nad Pilicą, Ośrodek Safari w Domaniewicach, UM Sulejów. Wigilia klubowa
Spotkanie wigilijne organizowane jest dla zdeklarowanych członków klubu i ma charakter tradycyjnie koszyczkowy.


































