Galeria zdjęć Rawki

A na nogach nie łatwiej ?
A na nogach nie łatwiej ?
No i stało się… przyszła wreszcie, tak długo oczekiwana i upragniona wiosna, a my wyruszyliśmy osobiście ją powitać na szlaku malowniczej rzeki Rawki. Powietrze jeszcze mocno rześkie i wiaterek nie zbyt przyjazny, ale prawem natury przyroda budzi się do życia wybuchając świeżą zielonością i cudownymi zapachami, jakie można poczuć jedynie w tym krótkim i niepowtarzalnym momencie roku. Antoni Czechow napisał:

Bogaty – to nie ten, kto ma dużo pieniędzy, lecz ten, kto może sobie pozwolić na życie wśród uroków, jakie roztacza wczesna wiosna…

{mosmap address=’Kurzeszyn, Poland’|align=’left’|overview=’2|’text=’Miejsce: Żydowice–Kurzeszyn–Nowy Dwór–Doleck
Rzeka: Rawka Obecni: AA, DC, ŁR, PK, WB 
Nieobecni: brak Czas: IV 2010|marker=’1′}

 
Jeśli odnieść się do tych słów to trzeba przyznać, że w dzień spływu na Rawce nasze notowania na giełdzie szczęścia wzrosły nadspodziewanie wysoko, nawet mimo tego, że niektórzy wydawali się nie mieć zapału do wiosłowania. Poza wspaniałymi widokami i zapachami, ta cudowna pora roku ofiaruje również dzień długi, chyba właśnie po to, żeby móc zdążyć oczy i serce nacieszyć tym, co niesie ze sobą jej urok.  W związku z powyższym mogliśmy sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa i przepłynąć całe 16,2 km  (Żydowice – Kurzeszyn – Nowy Dwór – Doleck). Wbrew pozorom, naprawdę jest to dość dobry wynik, wystarczy wspomnieć marcowy spływ Czarną, kiedy to 5 km płynęliśmy w 3 godziny, bo więcej było walki ze zwałkami niż samego płynięcia, i może ten odcinek Rawki nie jest aż tak wymagający, jak ten na Czarnej, to trzeba przyznać, że nawet na tych kilku przeszkodach trzeba było stracić trochę czasu, tym bardziej, że pokonywanie zwałek odbywa się w sposób coraz bardziej wyszukany i oryginalny. Poza tym dochodzi jeszcze kwestia krętości rzeki… O zgrozo! Kiedy widzi się tego samego wędkarza co 15 minut przez godzinę to można szału dostać! Człowiek czuje się jak w labiryncie, którego genialnym architektem mogła być tylko sama matka natura. Chociaż takie doświadczenie to nie pierwszyzna dla aktywnych kajakarzy, to powiem szczerze, że w takich okolicznościach przyrody każdego może dopaść lekki kryzys.
Całe szczęście były też chwile kiedy to na moment przestawaliśmy się kręcić i wykonywaliśmy inne różne czynności… Chociażby te ucieszne zabawy na powalonych drzewach i odgrywanie scen niczym z Robin Hood’a… Jak to uroczo wygląda, kiedy dwóch dorosłych inaczej panów walczy na wiosła, stąpając po leżącym w poprzek rzeki konarze, co jakiś czas wpadając do wody, lub triumfalnie się nadymając z powodu zwycięstwa w walce o pozostanie w suchych gaciach. No po prostu ubaw po pachy! Oczywiście, nie mogło by się obyć bez tradycyjnego ogniska i pieczenia kiełbasek a la stoperan. Przy takich okazjach można nawiązać wiele nowych i ciekawych znajomości z tak zwanymi „tubylcami” , tych zazwyczaj zapoznaje najpierw pan Henio, który ma niezwykłe wyczucie do ludzi kochających sporty wodne. Podczas tejże wycieczki miały również miejsce mniej ciekawe incydenty, ot chociażby naszego Piotrusia, który zszedł z wody w feralnym miejscu, chciał pożreć olbrzymi doberman. Całe szczęście brakło mu łańcucha, żeby dobiec do naszego najlepszego kajakarza i tym sposobem nieświadoma psina być może ocaliła swój żywot. Bowiem, należy zaznaczyć, że Piotruś jest niezwykle walecznym i zawziętym zawodnikiem, który nie poddaje się bez walki i w takiej chwili mógłby się okazać równie groźny jak ta śliniąca się bestia na czterech łapach.
Trzeba też niestety dodać, że ta wyprawa różniła się nieco od naszych wcześniejszych radosnych wypadów, a cały spływ nie był tak beztroski, jak to zwykle bywało. Łącząc się z narodem w żałobie po ofiarach katastrofy w Smoleńsku, wzięliśmy ze sobą polską flagę, przepasaną kirem, a w samo południe, przy dźwięku syren pobliskiej OSP, uczciliśmy chwilą ciszy tragiczną śmierć naszych rodaków. Chyba każdy z nas czuł gdzieś w głębi serca, że wiosna tego roku jest nieco inna i tylko uczucia niewymowne mieszały się w duszy, bo i smutek, i nadzieja, którą daje to, co widzimy i odczuwamy w tak piękny, wspólnie spędzony, wczesnowiosenny dzień… pośród śmierci trwa życie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.