Z
ima zaczęła się na dobre, a my żyjemy jeszcze wspomnieniami o pięknej polskiej jesieni. Staraliśmy się jak najpełniej wykorzystać czas tej, nie zawsze przecież urokliwej pory roku. Najbardziej wyrazistą jesień można zobaczyć przez pryzmat cudownych górskich krajobrazów, dlatego też, już w ubiegłym roku postanowiliśmy szukać jesiennych fascynacji w Pieninach, mając nadzieję, że takie wyprawy zostaną klubową tradycją. Można więc śmiało stwierdzić, że w tym roku tradycji stało się zadość, ponieważ 30 członków i przyjaciół klubu Amber spakowało walizki i ruszyło na podboje górskich szlaków, tych pieszych i tych wodnych. Scenariusz powtórzony został z zeszłego roku, baza w Krościenku, spływ Dunajcem i Białką Tatrzańską, wejście na Trzy Korony, Sokolicę, Czertezik, Lubań.
Niestety, z różnych powodów, nie wszyscy byli do końca usatysfakcjonowani. Lekkie rozczarowanie wzbudził stan wody w Białce. Zdawało się, że więcej było na szlaku kamieni niż wody, ale w sumie i tak nie można narzekać, bo charakter tej rzeki jest dla nas dość wymagający, niezależnie od ilości spływającej nią wody. Niektórzy mieli jeszcze gorzej, ponieważ z powodu niedyspozycji, nawet po kamieniach nie mogli sobie poszorować. Ogólnie jednak wyprawa udała się na 100%, wszak przecież nie najważniejsze jest to, gdzie i co się robi, ale, z kim i z jakiego powodu. Tym, niemalże filozoficznym akcentem można zakończ temat górski i powrócić wspomnieniami na rodzime niziny.
Z ciekawszych wydarzeń należy wymienić spływ Gacią Spalską 10.10.2010. Rzeka, tak niezwykle urokliwa, jak niezwykle uciążliwa, zwłaszcza, gdy nie ma w niej wody. Niektórzy uparcie brnęli po płyciźnie, nawet dwójkami, inni część spływu przeszli lasem, co również wpływało znacząco na poprawę ogólnej kondycji i tężyzny fizycznej. Mimo wszystko pokonaliśmy dość długi, jak na te warunki odcinek 6 kilometrów.
Bardzo istotną, przedzimową wyprawą była ta, związana ze eksploracją Pilicy i jej dopływów. Miło nam poinformować, iż zdobyliśmy 7 i ostatni z większych dopływów naszej ukochanej rzeki – Czarną Włoszczowską. Co ważne, podczas spływu sporządzony został, brakujący w ogólnym dostępie, opis rzeki. Opracowanie szlaku obejmuje trasę prawie 28 km., od Żeleźnicy (Zamoście) do ujścia Czarnej do Pilicy.
Ci klubowicze, którzy uczestniczyli w Ogólnopolskiej Konferencji Instruktorów PZKaj i Zlocie Przodowników Turystyki Kajakowej PTTK w Augustowie, mieli również okazję popłynąć rzeką Marychą. Źródła tej rzeki znajdują się w Polsce, w okolicach Puńska (woj. Podlaskie), część szlaku stanowi granicę polsko – litewska, a dalej litewsko – białoruską, ujście Marychy znajduje się natomiast na stronie białoruskiej. Rzeka jest lewym dopływem Czarnej Hańczy, należy do dorzecza Niemna. Ten krótki opis mówi sam za siebie. Pływanie rzekami, stanowiącymi granicę państw, ma w sobie coś fascynującego, to jakby znaleźć się w jakimś magicznym miejscu, które, mimo tego, że z założenia ma dzielić, to jednak zdaje się łączyć. Rzeka graniczna jest jakby wspólną, ale i niczyją strefą, dzieli, a jednocześnie łączy dwa różne kraje. No proszę, znowu wdarło się trochę radosnej filozofii.
Jesień mieliśmy żegnać 27 listopada, na spływie Czarną Maleniecką, podczas którego pokonaliśmy odcinek 11 km. – od mostu drogi Janów – Stara Wieś (5 km poniżej Stąporkowa), do Sielpi (letnisko). Okazało się jednak, że zamiast żegnać się z jesienią mogliśmy raczej przywitać się z zimą – spadł pierwszy śnieg, co oczywiście zawsze jest dziecinnie radosnym wydarzeniem. Dziś białego puchu mamy już serdecznie dosyć, jednak nie w każdych okolicznościach…
Mroźny grudzień poświęcamy na razie działalności sekcji morsów, jak już się dobrze zahartujemy to popłyniemy dalej. Najbliższy zaplanowany spływ – 2 stycznia 2011 roku – Noworoczna Pilica – ZAPRASZAMY!
Z ciekawszych wydarzeń należy wymienić spływ Gacią Spalską 10.10.2010. Rzeka, tak niezwykle urokliwa, jak niezwykle uciążliwa, zwłaszcza, gdy nie ma w niej wody. Niektórzy uparcie brnęli po płyciźnie, nawet dwójkami, inni część spływu przeszli lasem, co również wpływało znacząco na poprawę ogólnej kondycji i tężyzny fizycznej. Mimo wszystko pokonaliśmy dość długi, jak na te warunki odcinek 6 kilometrów.
Bardzo istotną, przedzimową wyprawą była ta, związana ze eksploracją Pilicy i jej dopływów. Miło nam poinformować, iż zdobyliśmy 7 i ostatni z większych dopływów naszej ukochanej rzeki – Czarną Włoszczowską. Co ważne, podczas spływu sporządzony został, brakujący w ogólnym dostępie, opis rzeki. Opracowanie szlaku obejmuje trasę prawie 28 km., od Żeleźnicy (Zamoście) do ujścia Czarnej do Pilicy.
Ci klubowicze, którzy uczestniczyli w Ogólnopolskiej Konferencji Instruktorów PZKaj i Zlocie Przodowników Turystyki Kajakowej PTTK w Augustowie, mieli również okazję popłynąć rzeką Marychą. Źródła tej rzeki znajdują się w Polsce, w okolicach Puńska (woj. Podlaskie), część szlaku stanowi granicę polsko – litewska, a dalej litewsko – białoruską, ujście Marychy znajduje się natomiast na stronie białoruskiej. Rzeka jest lewym dopływem Czarnej Hańczy, należy do dorzecza Niemna. Ten krótki opis mówi sam za siebie. Pływanie rzekami, stanowiącymi granicę państw, ma w sobie coś fascynującego, to jakby znaleźć się w jakimś magicznym miejscu, które, mimo tego, że z założenia ma dzielić, to jednak zdaje się łączyć. Rzeka graniczna jest jakby wspólną, ale i niczyją strefą, dzieli, a jednocześnie łączy dwa różne kraje. No proszę, znowu wdarło się trochę radosnej filozofii.
Jesień mieliśmy żegnać 27 listopada, na spływie Czarną Maleniecką, podczas którego pokonaliśmy odcinek 11 km. – od mostu drogi Janów – Stara Wieś (5 km poniżej Stąporkowa), do Sielpi (letnisko). Okazało się jednak, że zamiast żegnać się z jesienią mogliśmy raczej przywitać się z zimą – spadł pierwszy śnieg, co oczywiście zawsze jest dziecinnie radosnym wydarzeniem. Dziś białego puchu mamy już serdecznie dosyć, jednak nie w każdych okolicznościach…
Mroźny grudzień poświęcamy na razie działalności sekcji morsów, jak już się dobrze zahartujemy to popłyniemy dalej. Najbliższy zaplanowany spływ – 2 stycznia 2011 roku – Noworoczna Pilica – ZAPRASZAMY!
Posłowie Prezesa
A w górach już nie jesień, a zima, ale będziemy tam w następną jesień i w następną….Góry to kształtowanie charakteru, a więc trudności, walka, cierpienie w drodze do celu, do mety, na szczyt. Taką walkę poza starymi wyjadaczami górskimi, podczas ostatniego wyjazdu w Pieniny podjęli nasi młodzi: Ola, Michał, Kamil, Jacek, Dominik.
Dla 7-letniej Oli, 10-letniego Kamila itd., wejście na Sokolicę i Trzy Korony stanowiło wyczyn jak wejście dla nas dorosłych na Mont Blanc. Chciałbym Pieniny i Beskidy odkrywać w takim wieku jak oni, chociaż i tak na prawdziwe odkrycia, te wewnętrzne przyjdzie zapewne im trochę poczekać.
W góry po prostu wracamy, nawet po latach, ale wracamy, tak samo oni wrócą już sami bez mam i ciotek, ze swoimi marzeniami o wiele bardziej silni i wolni. A Pieniny w październiku, proszę spojrzeć na zdjęcia z Sokolicy, a spływ Dunajcem w październiku proszę spojrzeć na zdjęcia z rzeki. Tak na prawdę dla prawdziwych, głębokich przeżyć, odnajdywania wartości pogubionych w zgiełku codziennych spraw nie muszą być to Alpy, może być to również Czarna Włoszczowska, którą ostatnio zdobyliśmy i opisaliśmy. Jest to jedyny dostępny opis szlaku kajakowego tej rzeki w internecie. Zdobyliśmy również ostatnie, brakujące nam 11 km rzeki Czarnej Malenieckiej zwanej w Kieleckiem – Konecką. Czarna Ta, gdyby nie setki stawów pijących z niej wodę, byłaby latem Krutynią Mazowsza, ale będziemy tam zawsze chętnie wracać, a i piątkowy bonus Pilica-Zachwyca 2011 zaplanowaliśmy już na naszej pięknej Czarnej M.
Teraz trwa sezon na Morsa, a że to jakiś fenomen w tym mieście to wiadomo już jest od roku po ich szybkim rozmnażaniu się. Z nowym sezonem przybyło ich znowu i jest już zweryfikowanych ponad 40 osób. Na VIII Międzynarodowy Zlot do Mielna zapisanych jest 33 osoby. To jest po prostu niewiarygodne.
Powiem krótko każdy z nas ma w sobie swój Everest i nie ważne czy wchodzimy na Diablak, Tarnicę, Rysy czy płyniemy Dunajec, Pilicę, uczymy się wsiadać do kajaka na Młynku czy pierwszy raz pakujemy się do lodowatej wody, ważne, że często są tą szczyty nadające sens naszemu życiu.
Dla 7-letniej Oli, 10-letniego Kamila itd., wejście na Sokolicę i Trzy Korony stanowiło wyczyn jak wejście dla nas dorosłych na Mont Blanc. Chciałbym Pieniny i Beskidy odkrywać w takim wieku jak oni, chociaż i tak na prawdziwe odkrycia, te wewnętrzne przyjdzie zapewne im trochę poczekać.
W góry po prostu wracamy, nawet po latach, ale wracamy, tak samo oni wrócą już sami bez mam i ciotek, ze swoimi marzeniami o wiele bardziej silni i wolni. A Pieniny w październiku, proszę spojrzeć na zdjęcia z Sokolicy, a spływ Dunajcem w październiku proszę spojrzeć na zdjęcia z rzeki. Tak na prawdę dla prawdziwych, głębokich przeżyć, odnajdywania wartości pogubionych w zgiełku codziennych spraw nie muszą być to Alpy, może być to również Czarna Włoszczowska, którą ostatnio zdobyliśmy i opisaliśmy. Jest to jedyny dostępny opis szlaku kajakowego tej rzeki w internecie. Zdobyliśmy również ostatnie, brakujące nam 11 km rzeki Czarnej Malenieckiej zwanej w Kieleckiem – Konecką. Czarna Ta, gdyby nie setki stawów pijących z niej wodę, byłaby latem Krutynią Mazowsza, ale będziemy tam zawsze chętnie wracać, a i piątkowy bonus Pilica-Zachwyca 2011 zaplanowaliśmy już na naszej pięknej Czarnej M.
Teraz trwa sezon na Morsa, a że to jakiś fenomen w tym mieście to wiadomo już jest od roku po ich szybkim rozmnażaniu się. Z nowym sezonem przybyło ich znowu i jest już zweryfikowanych ponad 40 osób. Na VIII Międzynarodowy Zlot do Mielna zapisanych jest 33 osoby. To jest po prostu niewiarygodne.
Powiem krótko każdy z nas ma w sobie swój Everest i nie ważne czy wchodzimy na Diablak, Tarnicę, Rysy czy płyniemy Dunajec, Pilicę, uczymy się wsiadać do kajaka na Młynku czy pierwszy raz pakujemy się do lodowatej wody, ważne, że często są tą szczyty nadające sens naszemu życiu.