W miniony weekend wybraliśmy się na Śląsk, na od dawna reklamowaną przez naszego Prezesa i przyjaciela Marka L. „Tajemniczą Sztołę” oraz pływaną już przez naszych klubowiczów Białą Przemszę. W bonusie, czyli w piątek pojechali sami prezesi i zabrali ze sobą protokolantkę, pozostali dojechali w sobotę. Zakwaterowaliśmy się w Ośrodku Rybaczówka, nad Jeziorem Pogoria. Jak zwykle plan był ambitny, o 10 na wodzie, więc szybkie śniadanko i już o 10:30 kajaki były na busie. Jedenaście sztuk na dachu to chyba nowy rekord. Ludzie na nas jakoś dziwnie patrzyli, chyba myśleli, że w pobliżu jakaś nowa Ikea powstała. O 11 w Bukownie przywitała nas całkiem górsko zapowiadająca się rzeka Sztoła. Szybko zeszliśmy na wodę, część grupy pokonała początkowe prożki, część schodziła za nimi. Reszta spływu zgodnie z opisem Marka, który podzielił rzekę na trzy etapy, co by się nawet zgadzało:
1. do mostu kolejowego. Właściwie bez przeszkód, rzeka zaskakująco szeroka, płynie się łatwo i przyjemnie, wesoło pogwizdując z zachwytu. Brzegi dostępne, wzdłuż prawego bez przerwy willowe zabudowania Starego Bukowna.
2. do mostu „Cesarskiego Gościńca” (obecnie Droga Pożarowa nr 74). Dookoła niedostępne lasy, ale brzegi suche i w wielu miejscach dostępne. Liczba przeszkód wzrasta, lecz nie są one bardzo przykre. Właściwie można było oczekiwać ich więcej. Wysokie, porośnięte dorodnym lasem skarpy brzegowe towarzyszą nam z obu stron, co nadaje spływowi tajemniczości. Sporo pni przeskakujemy, co umożliwia stan wody, mocnym prądem nadal napierającej na tył kajaka.
3. do mostu bocznicy kolejowej. Odcinek zaskakująco upierdliwy, rzeka gwałtownie zwężona, płynie w dolinie niezliczonymi zakolami, krzaki o niskich gałęziach, 10 przeszkód wymagających wysiadania lub przepychania. Kilometraż wydaje się nieprawdziwy, jakby znacznie dłuższy.
Spływ skończyliśmy o zmroku. Oczekiwanie na busa trwało dosyć długo. Może to dziwnie brzmi, ale w sumie to nawet miło posiedzieć w listopadowy wieczór, w środku ciemnego lasu… za to przy pokaźnych rozmiarów ognisku i w doborowym towarzystwie. Po udanym w końcu spakowaniu 11 kajaków na dach dotarliśmy grzecznie na kolację do „Rybaczówki”, w której zdążyły się już pojawić nasze kobiety. Później w zależności od kondycji były nocne Polaków gry i zabawy. Drugiego, a dla niektórych trzeciego dnia jakoś trudno było się zebrać i na Białą (dopływ Białej Przemszy) zeszliśmy wyjątkowo późno, bo o godz.12. Po kilkuset metrach wpłynęliśmy do Białej Przemszy i w bardzo dobrym tempie, po kilku przenoskach pokonaliśmy zaplanowane 8 km. Ok.14:00 docieramy do mety spływu w Sławkowie, gdzie się żegnamy i z żalem rozjeżdżamy w swoje strony.
Spływy rzekami Śląska i Zagłębia wywołują mieszane uczucia, ale cytujemy naszego przyjaciela Piotra z Częstochowy, który tak do nas pisze:
„To był myślę że najlepszy spływ w tym roku .
Jestem bardzo zadowolony – dzięki że mnie zabraliście.
Ta Sztoła rzeczywiście nic nie przesadziłeś , przepiękna , tajemnicza i niecodzienna .
Ciągle zaskakują mnie takie cukiereczki w można powiedzieć naszej okolicy .
Może trudno w to uwierzyć ale zawsze wyszukujemy takie nowe cacka jak Zwlecza,Krztynia,Lelowska , Grabia , Sztoła
Ile jeszcze jest takich rzek w naszym regionie – myślę że nigdy się nie skończą i zawsze coś nowego znajdziemy .
Ale ta Sztoła to coś jakby nie z tego świata – to było coś niesamowitego .
Oczywiście w doborowym towarzystwie !
Jeszcze raz dziękuję !
Było super”